Kapadocja czyli wyprawa po słońce
27 października 2012
Powiało chłodem. Przed nami półroczny okres zachmurzenia, opadów i co najbardziej przytłaczające- braku słońca. A może więc po sezonie wyprawa do odległej o kilka godzin lotu Turcji?
Riwiera Turecka
Ulubionymi kierunkami wyjazdów Polaków na tzw. Riwierę Turecką, są miejscowości Antalya, Alanya, Belek i Side. Dopisuje wspaniała, słoneczna pogoda. Ładujemy akumulatory. Zniknęły co prawda ze stołów przepyszne arbuzy, które tak smakują w środku lata, ale za to pojawiły się figi i inne frykasy. Jemy, opalamy się i zwiedzamy.
Wyjątkowa Kapadocja
Kapadocja to kraina w tureckiej Anatolii, znana przede wszystkim z księżycowego krajobrazu stworzonego przez bajkowe, skalne formy. Podziemne miasta, kościoły i klasztory zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Naszą autobusową, pełną Polaków wycieczką dowodził, mówiący świetnie po polsku, doświadczony turecki pilot. Jalczyn, nie mylić z Jelcynem, jak się przedstawił, sypał jak z rękawa informacjami i dowcipami przez cały czas dwudniowej podróży. Swoją przygodę z pilotowaniem polskich grup rozpoczął wiele lat temu, gdy jako absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie w Antalya, po powrocie z praktyki w Polsce, nie miał zbyt wiele pracy. Pewnego dnia zadzwonił do niego jeden z pośredników i poprosił, aby w trybie awaryjnym podjął się pilotowania polskiej grupy pielgrzymkowej. Wyruszył wraz z grupą na dwutygodniowy objazd miejsc pielgrzymkowych i tak sympatia do naszych rodaków została mu na wiele lat.
Włos proroka i podziemne miasta
Na wycieczkę wyruszamy o świcie zbierając turystów z różnych miejscowości. Po drodze przejeżdżamy przez góry Taurus, porośnięte lasami piniowymi i wyjeżdżamy na Wyżynę Anatolijską. Tu krajobraz zmienia się na bardziej surowy. Przeważają bezkresne przestrzenie, urozmaicone pagórkami. Wszystko w odcieniach brązu i żółci. Po kilku godzinach jazdy dojeżdżamy do Konyi, historycznej stolicy sułtanatu Seldżuków, protoplastów współczesnych Turków. Oprowadzani przez Jalczyna zwiedzamy muzeum i meczet Mevlany, założyciela mistycznego zakonu „tańczących” derwiszów. W miejscu tym, będącym celem licznych tureckich pielgrzymek, przechowywany jest jako relikwia włos samego Proroka Mahometa.
Zatrzymujemy się ponownie, aby zwiedzić jedno z licznych podziemnych miast, które powstały tutaj pomiędzy VI a XI wiekiem. Miały one charakter obronny i zostały zbudowane, albo lepiej powiedzieć wykute w skałach, przez prześladowanych chrześcijan. Do dziś pozostaje tajemnicą, w jaki sposób i przy wykorzystaniu jakich narzędzi udało im się tego dokonać. W szczytowym okresie zamieszkiwało tutaj kilkadziesiąt tysięcy osób.
Baśniowa kraina
Pod wieczór docieramy do centrum Kapadocji, która wygląda bajecznie w promieniach zachodzącego słońca. Jest to miejsce, w którym natura stworzyła przez miliony lat na skutek erozji tufowych skał wulkanicznych, niespotykane, kosmiczne krajobrazy. W wąwozach powstały niezliczone rzeźby skalne o najróżniejszych kształtach, przybierające formy kolumn, zwierząt lub kolonii grzybów.
Kolorystyka zmienia się pod wpływem zachmurzenia i pory dnia, od bieli, na najintensywniejszej czerwieni kończąc. Następnego dnia o wschodzie słońca część ochotników, udających się na ponad godzinny przelot balonem, mogła się o tym w pełni przekonać. Później wszyscy razem zwiedzaliśmy dolinę z ponad 360 niewielkimi kościołami, wykutymi w skałach na przełomie X i XI wieku. To niespotykane nigdzie indziej na świecie miejsce zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Na jedwabnym szlaku
Po intensywnym i pełnym wrażeń dniu ruszyliśmy w drogę powrotną. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze na krótkie zwiedzanie „Sultanhani Kervansaray”. Były to budowle, wybudowane w XIII wieku na polecenie sułtanów Osmańskich dla karawan poruszających się po „jedwabnym szlaku” pomiędzy Europą i Azją. Znajdowały się one w odległości do 40 km od siebie, to jest tyle, ile mogły przejść wielbłądy w ciągu jednego dnia. Wpłynęło to pozytywnie na rozwój handlu, miast i rzemiosła w tych regionach.
Po powrocie do hotelu cieszyliśmy się jeszcze przez parę dni, wspominając tę naprawdę wyjątkową wycieczkę.
Warszawa powitała nas chłodem, pełnym zachmurzeniem i nieprzyjemną mżawką. No cóż, tak to tutaj jest o tej porze roku. W nas jednak ciągle jeszcze gościło ciepło słońca z wyjątkowych krain Kapadocji.
Tomasz Purwin